Prolog

     Słońce powoli chowa się za horyzontem, tym samym oświetlając Tamizę czerwonym blaskiem, przez co sprawia wrażenie, jakby płonęła. Chłodne powietrze owiewa moje nagie ciało, okryte jedynie cienkim, choć ciepłym kocem. Mimo tego nie skrywam się wewnątrz mieszkania, wciąż siedząc na balkonie w wiklinowym fotelu, podziwiając panoramę Londynu. Jest to ten stan melancholii, gdy życie na chwilę zwalnia, a ty sam masz chwilę, by oderwać się od rzeczywistości i codziennych obowiązków. Można wtedy pozwolić myślom dryfować, nie skupiając się na niczym konkretnym.
     Moje myśli mają to do siebie, że wręcz uwielbiają cofać się w przeszłość i odtwarzać minione wydarzenia. Zupełnie jak ulubiony film pełen chwil radosnych i przykrych, decyzji złych oraz tych, których się nigdy nie żałuje.
    Jedna z tych decyzji – zdecydowanie najlepsza ze wszystkich – obejmuje właśnie moją szyję swoimi ramionami, stając mi za plecami. Mimo, że ma na sobie jedynie granatowe bokserki od jego ciała bije ciepło, które ogrzewa mnie zdecydowanie lepiej niż koc. Nie dziwi mnie to, w końcu jeszcze kilka minut temu byłem pewien, że bucha z niego nieposkromiony ogień.
- Nie było mnie dosłownie chwilę, a ty już mi uciekłeś. – Mruczy niezadowolony, a jego ciepły oddech owiewa moje ucho.
- To ty mi uciekłeś.
- Owszem, żeby zrobić nam coś ciepłego do picia. Widzisz? Chciałem dla ciebie dobrze, a ty już wykorzystałeś okazje. – Stara się, aby jego głos brzmiał na zraniony, ale słyszę w nim słabo ukrywane rozbawienie. – Jeszcze pomyślę, że mnie zdradzasz z tym fotelem.
- Przecież mam z nim tajemny romans już od dwóch lat. Ups, wydało się. – Spoglądam na niego z poważną miną, choć kąciki ust samowolnie unoszą się.
     Widzę, jak teatralnie otwiera szeroko oczy, wciągając głośno powietrze przez nos.
- To ja do ciebie z czekoladą pokoju chciałem przyjść… A ty mi tu takie rzeczy robisz?
- Nie moja wina, że wiklina mnie kręci.
- Ty i te twoje fetysze.
     Odsuwa się ode mnie, by chwilę po tym objąć wokół pleców i pod kolanami. Po raz kolejny w ciągu tych wszystkich lat zadziwia mnie jego siła, gdy bez problemu zanosi mnie do naszej sypialni i kładzie delikatnie na miękkim łóżku.
     Pochyla się i całuje czule w usta, a mnie zalewa fala miłości, która przez tyle lat ani na moment nie zmalała.
    A gdy czuje jak jego nagie ciało ociera się o moje, gdy jego silne ramiona mocno mnie obejmują i gdy słyszę cicho wyszeptane „kocham cię”, mam ochotę płakać, bo wiem, że znalazłem najbezpieczniejsze miejsce na ziemi, które przetrwa kolejne lata wzmacniane i chronione naszą miłością.  
***
     Chciałabym przywitać wszystkich, którzy postanowili tu zajrzeć i przeczytać... Cóż, na razie jest tylko prolog, ale następne rozdziały już się szykują, więc jeśli kogoś zaciekawił początek to wierzę, że zostanie ze mną jeszcze na kilka następnych rozdziałów. A dobra, zaszaleje - że zostanie do końca opowieści XD 
     Tak więc, tym optymistycznym akcentem powitam wszystkich i do usłyszenie :D

Komentarze

  1. Tak bardzo czekam na ciąg dalszy, tym bardziej że wcześniej były publikowane już chyba trzy rozdziały które później zniknęły ��?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz